Cały sierpień i możliwe, że nawet początek września spędzę poza domem. Kilometry przebyte pociągiem w tym czasie można chyba będzie mierzyć w tysiącach. Jak wspominałam w tym poście, podróżuję zawsze z plecakiem, ilość dźwiganego bagażu muszę więc ograniczać do minimum. Dotyczy to również kosmetyków, wszystko to, co w łatwy sposób można przygotować w kuchni, zostało w Poznaniu. Został też mój ulubiony peeling. Na szczęście przygotowanie podobnego zajmuję tylko chwilę.
Latem rezygnuję z tłustych mazideł, te najlepiej sprawdzają się zimą, Teraz peelingi przygotowuję na bazie owocowego miąższu. Rok temu testowałam w tej roli arbuza, dziś przyszła pora na jabłka. Do peelingu najlepsze będą te kwaśne, jeszcze nie dojrzałe. Właśnie dlatego, że mają najwięcej kwasu, który wspomoże mechaniczny peeling i pomoże zapobiec wrastającym w skórę włoskom. Kwas jabłkowy dodatkowo nawilży skórę i dostarczy jej sporej dawki witamin. W recepturze znalazł się też miód, który ukoi podrażnienia i zadziała nawilżająco. Zapach mięty będzie nas chłodził i odświeżał.
Media i blogerzy namawiają by jeść jabłka na złość Putinowi. Ja mówię jedzcie jabłka i wklepujcie jabłka na zdrowie i dla urody:) Pamiętajcie tylko, że najlepiej kupować niewoskowane i niepryskane jabłka prosto od producentów. Skorzysta na tym zarówno wasze zdrowie, jak i polska gospodarka.

SKŁADNIKI:
kwaśne jabłko 
2 łyżki suszonej mięty
łyżka miodu
kilka łyżek cukru
łyżka oliwy z oliwek

Jabłko obieramy i trzemy na małych oczkach tarki, dodajemy pozostałe składniki i mieszamy, kosmetyk przed użyciem można schłodzić w lodówce. Peeling wykonujemy po krótkim prysznicu, resztek kosmetyku nie zmywamy detergentami, spłukujemy tylko peelingujące drobinki.

2 komentarze

  1. Przepis jak dla mnie 🙂 Nareszcie coś co każdy ma w domu i nie trzeba latać po mieście :))

Write A Comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.