Minął już ponad miesiąc odkąd testuję produkty bobble (dzbanek i butelkę). Dziś mogę się już wypowiedzieć o efektach tych testów.

bobble bottle

Pamiętacie, jak miesiąc temu pisałam, że niedługo będzie ciepło i niemąż będzie używał butelki podczas jazdy na rowerze do pracy? Za oknem właśnie pada śnieg, więc jak się domyślacie nic z tego nie wyszło. Na rower udało nam się wybrać tylko raz. Butelka pojechała z nami i od razu pojawił się mały problem. Bobble bottle nie pasuje do standardowego koszyczka na bidon rowerowy. Owszem można ją tam włożyć, ale grozi to poważnym zarysowaniem. Szkoda takiej ładnej butli. I tu taka mała uwaga dla producenta, że fajnie byłoby jakoś rozwiązać ten problem. W USA dostępne są butelki bobble sport, może one lepiej sprawdziłyby się w roli bidonu rowerowego. Jeśli nie, to może warto przygotować odpowiednie koszyczki.
źródło: waterbobble.com

Butelka służyła mi nam dobrze przez około 20 dni. Niestety po tych 20 dniach zdarzyła się mała awaria, na filtrze pojawiło się pękniecie, przez które wylatywała woda. Był to trzeci filtr z którego korzystałam i taka sytuacja zdarzyła mi się po raz pierwszy. Nie wiem, co było przyczyną pęknięcia. Czy był to uraz mechaniczny, czy niezbyt delikatne obchodzenie się z filtrem? Nie potrafię powiedzieć. Napisałam w tej sprawie do przedstawiciela firmy, dowiedziałam się, że do tej pory były trzy zgłoszone podobne przypadki, które stanowią niewielki ułamek sprzedanych filtrów. Firma zobowiązała się wymienić uszkodzony filtr, za co otrzymuje ode mnie duży plus. Muszę przyznać, że filtr od razu wydał mi się podejrzany, bardzo trudno było go otworzyć, a w nakładanie nakrętki trzeba było włożyć sporo siły. Uznaję to jednak za wypadek przy pracy i dalej zamierzam korzystać z bobble bottle. Mogę śmiało powiedzieć, że charakterystyczny dźwięki wydawany przez filtr stał się już moim znakiem rozpoznawczym 😀
Mimo pęknięcia na filtrze zabrałam butelkę na świąteczny wyjazd do rodzinnego domu. Moi rodzice borykają się z bardzo twardą mazurską wodą, która systematycznie niszczy zawory, pokrywa grubą warstwą kamienia czajnik i ekspres do kawy, psuje smak herbaty, a włosy zamienia w siano. Mój tata, który jest wprawionym smakoszem herbaty potrafi skrzyczeć całą rodzinę jeśli ktoś zaparzy jego ulubiony napój niefiltrowaną wodą 😀 Na co dzień korzysta z filtra firmy Dafi. Specjalnie pod kątem jego wybrednego podniebienia zaparzyłam herbatę wodą filtrowaną bobble bottle, zastanawiam się nad sprezentowaniem bobble jug rodzicom i chciałam sprawdzić jak filtr poradzi sobie w tak ekstremalnych warunkach. Na powierzchni napoju nie zanotowałam żadnego osadu, podejrzewam więc, że tata przybiłby butelce znak jakości, niestety nie udało mi się tego sprawdzić, bo test robiłam przed samym wyjazdem, kiedy tata był w pracy.



bobble jug
Mój pierwszy kontakt z dzbankiem polegał na zamoczeniu filtra w wodzie, musi on być zamoczony przez 12 minut. Nie było to zadanie łatwe, bo filtr wypływał na powierzchnię i trzeba go było przygnieść szklaną butelką. Następnie umieściłam filtr w dzbanku i rozpoczęłam pierwsze filtrowanie wody. I tu pojawił się mały problem, woda bardzo wolno przepływała przez filtr, napełnienie całego dzbanka wydawało się trwać wieczność. Na szczęście zwabiony do kuchni rzucanymi przeze mnie przekleństwami niemąż rozwiązał ten problem. Wstrząsnął dzbankiem, pobudził do życia znajdujące się w nim kuleczki i odtąd woda płynęła przez filtr wartkim strumieniem. Uff, jak dobrze, że się udało. Szkoda tylko, że takiej wskazówki nie ma w instrukcji, z waszych komentarzy wiem, że nie tylko ja miałam taki problem. Teraz wiem, że dzbankiem wystarczy lekko zagrzechotać przed każdym użyciem.
Odkąd używam dzbanka bobble jug przestałam kupować wodę butelkowaną. Wcześniej 2-3 razy w tygodniu niemąż przynosił do domu 5-litrowy baniak wody mineralnej. Kupowaliśmy zazwyczaj Kingę lub Ustroniankę, był to koszt około 5-6 zł za baniak. Za 29 zł dzbanek filtruje 100 litrów wody, łatwo więc policzyć, że dzbanek przyniósł nam odrobinę oszczędności. Oszczędził też dźwigania i zmniejszył ilość wyrzucanych przez nas śmieci.
Wodę z dzbanka piliśmy codziennie, przez miniony miesiąc nie spotkały nas żadne przykrości żołądkowo-jelitowe, nie ma więc obawy przed piciem nieprzegotowanej wody z kranu. Trzeba jednak uważać, gdzie zostawia się napełniony wodą dzbanek na noc. Jeśli ma się w domu takie dwa niesforne koty jak moje, pozostawienie dzbanka na stole może grozić zalaniem komputera, telefonów i dokumentów. To oczywiście nie wina dzbanka, tylko moich rozpuszczonych i hasających bez pozwolenia po stole futrzaków 😀
Po ponad miesiącu dzbanek nie ma żadnych śladów użytkowania, jestem z niego bardzo zadowolona.
EDIT 29.05.2013:  Po jeszcze dłuższym użytkowaniu dzbanka, okazał się, że najlepszą prędkość filtrowania można osiągnąć wyjmując filtr z dzbanka po każdym użyciu, odłożyć do miseczki (nie przykrywać) i pozwolić mu wyschnąć. Przy następnym filtrowaniu woda będzie śmigać przez filtr, aż miło. Wstrząsać nie trzeba 😀

10 komentarzy

  1. A jak wygląda filtrowanie wody w butelce? Czy szybko się filtruje? Czy też ma takie miejsce na wodę jak dzbanek?

    • Zielona wśród ludzi Reply

      Butelka działa odwrotnie niż dzbanek. Nieprzefiltrowaną wodę nalewa się do butelki, zakręca i pije przez ustnik. Filtracja następuje w momencie picia wody.

  2. Dziękuję za wyjaśnienie. My już też się przyzwyczailiśmy do dzbanka 😉

  3. a mnie caly czas zastanawia, no bo niby ekologicznie pic taka wode, ale czy zdrowo? Czy ona zawiera jakiekolwiek minerały?

    • Zielona wśród ludzi Reply

      No nie jest to woda wysokozmineralizowana, ale to jeszcze nie znaczy, że niezdrowa.

  4. Ja testuje dzbanek drugi tydzień i jakoś się nie mogę do niego przekonać.
    Mam wrażenie, że woda po przefiltrowaniu, jeżeli w ogóle filtruje, niczym się nie różni od tej z kranu. Herbata bez zmian, osad widoczny.
    Nie wiem czy ja mam jakiś lewy filtr czy coś robię źle? 🙁
    Woda oczywiście przepływa różnie, ale za Twoją radą wstrząsam nim i coś tam działa. Sama nie wiem czy lepiej jak leci powoli czy jak leci normalnie jak z kranu. Bo przy szybkim przepływie woda wygląda identycznie jak ta z kranu, nie wiem czy z wyglądu powinna się czymś różnić, ale ja na pewno różnicy nie widzę.
    Zastanawiam się czy można jakoś sprawdzić wodę z kranu, a tą z tego filtra?

    • Zielona wśród ludzi Reply

      Z wyglądu nie powinna się niczym różnić. Żaden filtr z którego korzystałam nie zmienia wyglądu wody. Zmienia ją w smaku. Po tym właśnie poznaję, że należy wymienić filtr. Duży wpływ ma chyba też woda wyjściowa, np. czy jest miękka czy twarda.

      A osad w herbacie o którym mówisz może się brać również z samej herbaty.

  5. Kiedyś używałam Brity i czułam, że w smaku jest inna, czajnik tak kamieniem nie zachodził, no i przy herbacie też widziałam różnicę, nie było tego osadu.
    Mam wrażenie, że z tym filtrem jest coś nie tak. Zobaczę jak będzie przy drugim, ale to dopiero za jakiś czas 🙂 Ciekawe czy będzie jakaś różnica.
    Ogólnie chyba muszę się do niego jeszcze przyzwyczaić, może za krótko go mam 🙂

  6. Łukasz - Rowerowe Porady Reply

    Ano właśnie, do koszyczka na bidon najlepiej pasuje butelka 0,75 po jednym z napojów izotonicznych 🙂

    Bobble świenie nadawałby się na bidon, ale kurczę, jego wymiary go dyskwalifikują. Pozostaje wożenie w plecaku.

  7. wczoraj korek w mojej butelce również popękał. Mam nadzieję, że w Duce (bo tam kupowałam) go wymienią:)

Write A Comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.