Kiedy ponad rok temu zaczęłam szukać dla mojej kapryśnej cery jakiegoś kremu, szybko okazało się, że większości gotowych kosmetyków nie mogę stosować w powodu obecności trójglicerydów w składzie, na które moja skóra reaguje histerycznym wysypem niedoskonałości. Zmuszona więc byłam do ukręcenia własnego kremu, choć bardzo nie lubię tworzyć żadnych emulsji (ile po tym sprzątania!).
Ten krem jak dotąd sprawdza się u mnie najlepiej. Nie jest idealny, dość rzadki, ale przelany do pojemniczka typu airless spełnia moje oczekiwania. Stosuję go zazwyczaj na duet serum nawilżające (zazwyczaj któreś z tych) + olej tamanu.
Uwaga! Przed przystąpieniem do kręcenia kremu polecam lekturę posta ABC tworzenia kremu z serii PODSTAWY TWORZENIA KOSMETYKÓW w którym znajdziecie dokładną instrukcję robienia kremu w domu.
FAZA A
3 ml skwalanu
3 ml oleju z pestek arbuza
3 ml oleju z pachnotki
3 ml emulgatora GSC
3ml oleju jojoba
FAZA B
2 ml flawononów mięty
2 ml mleczanu sodu
2 ml D-pantenolu
szczypta analtoiny
15 ml hydrolatu z drzewa herbacianego
15 ml soku z aloesu
FAZA C
4 ml ekstraktu antyhistaminowego
4 ml liposomów z nanosrebrem
4 ml oleju tamanu
10 kropel konserwantu DHA BA
Składniki kremu dobrane są tak, by kosmetyk nie obciążał tłustej cery, łagodził stany zapalne i przyspieszył gojenie zmian trądzikowych. Faza wodna skomponowana jest ze składników innych niż kwas hialuronowy, który stosuję już w postaci serum, a z nim nie warto przesadzać w pielęgnacji.
Publikowanie komentarza